|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zelda
Moderator
Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 20:24, 20 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Przeraszam bardzo, że nie zamieszczam następnych części. Powodem jest to, że jestem na wakacjach i jeszcze ktoś zobaczy co piszę, więc wstydzę się pisać. Ale nie martwcie się już w piątek będę u siebie i postukam w klawę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
_Monrose_13
Mistrzunio
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 567
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Zielonej Góry
|
Wysłany: Sob 9:06, 21 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Jak ktoś może zobaczyć co piszesz, wstydzisz się, że ktoś z rodziny przeczyta twoją opowieść? Ja daję opowieść wtedy, gdy mama idzie do sklepu (chodzi tam codziennie ), bo nie ma wtedy nikogo w domu i mogę spokojnie dać kolejną część opowiadania .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zelda
Moderator
Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 8:21, 24 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Dobra jakoś mi się to udało napisać
Rozdzial siódmy "Na pomoc Ali"
W nocy około godziny drugiej Alicja się obudziła. Pamiętała kto ją uśpił, ale postanowila się zemścić później
gdyż to by bylo nie sprawiedliwe atakować kogoś zza skoczenia. Popatrzyła na śpiącą Martę i poszła do domu.
Gdy nastal ranek, to pierwsze co zrobiła Marta to się spytała czy może nie iść do szkoły.
-Martuś, wiem, że to koniec roku szkolnego, ale...co się stało z twoim zapałem do szkoły?
-Eee...no bo od kiedy jestem czarodziejką to dla mnie ważniejsza jest nauka magii, a nie polskiego czy matmy. Przecież te przedmioty
nic mi nie pomogą w ostatecznej walce!
-Jaka ostateczna walka?-przerazila się pani Carya.
-Nie oglądasz filmów? Zawsze na końcu dzieje się coś ważnego. Moje życie jest jak film!
-Dobra, to nie idź do szkoły.
-Och,dzięki, dzięki, dzięki!
Pani Carya najwyraźniej nie miała ochoty wysłuchiwać dalszej rozmowy Marty. Nie sądziła, że magia może ją tak obniżyć w nauce.
Pomyślała, że jak wróci mąż, to o tym z nim podyskutuje.
Marta pobiegła do swojego pokoju. Nie miała zamiaru przesiedzieć bezczynnie calego dnia. Gdy wczoraj zobaczyla w akcji
Alę, bardzo chciala być taka jak ona, odważna.
-Ale od czego by tu zacząć...-pomyślala.
Myślala, myślala aż w końcu do jej pokoju zawitała Ala. Nie byla w najlepszym nastroju.
-Marto! Czy ty wiesz co robisz? A gdyby to...
-To byl przypadek, wybacz...-oklamała. Doskonale wiedziała, o co jej chodzi.
-Oby to byl taki ostatni przypadek! Wiesz co by się mogło stać!?
-Eee...tak. To był naprawdę przypadek! Widziałaś jaka byłam senna!
-Dobra, już dobrze. Najważniejsze, że nim mi się nie stało-zamyśliła się-idziesz dzisiaj do szkoły?
-Nie
-A co zamierzasz robić?
Marta w sumie nie chciala mówić jej o tym, że jej zazdrości, więc odpowiedziala, że jeszcze nie wie.
-Ale ja wiem! Choćmy na Mroczne Wzgórze!-zaproponowała.
-Po co?-przestraszyła się Marta.
-Nie mów, że się boisz!
W tym momencie Marta uświadomila sobie, że to może być dla niej taka "pierwsza lekcja" ku odwadze. Namyślila się jednak czy
to by jej nie kosztowalo życia, ale..."Co znowu tchórzę?!"-na krzyczala na siebie
-Nie boję się i mogę ci to udowodnić! Idziemy!-odrzekła odważnym tonem.
Marta zabrala też Tariannę, która jeszcze spała. Marta na siłę ją musiała obudzić.
-Wstawaj!!!-krzyczała.
-coo jeest?-odrzkła zaspana wróźka.
-Idziesz z nami na Mroczne Wzgórze?
-Pooo cooo?
-Ala chce, no chodź. Może będziesz potrzebna.
-Dobrze, ale ja chce jeszcze pospać.
-Nie ma sprawy. Wejdź do tej kieszeni.
I sfrunęła do kieszeni. Nic nie mówiła mamie, że idzie na Mroczne Wzgórze, tylko do Ali.
Marta bardzo chciala pokazać jaka z niej twardzielka, więc gdy dziewczyny wchodzily na Wzgórze, szla jako pierwsza.
Gdy byly już na szczycie Ala bardzo zachwycala się pięknością Wgórza, że ta nazwa w ogóle do niego nie pasuje. Przesiedzialy
tak może z 10 minut. Pelna odwagi Ala zaproponowala, aby wejść do jaskini.
-Przecież tego nie bylo w planach!-przestraszyła się Marta.
-A co tu jest do roboty? Dawaj, włazimy.
-Ale tam jest strasznie ciemno...
-A od czego znasz zaklęcie ognia?
Marta się wkurzyla, że sama na to nie wpadla. Rzucila zaklęcie ognia, które o wiele lepiej rozświetlilo jaskinie niż latarka.
Musiala iść jako pierwsza, ze względu na swój plomień, chociaż wolała iść z tyłu. W końcu doszly do ślepego zaułka.
-No to może...eee...wracamy? Tu i tak nic nie ma-spytala Marta
-Tak? To niby po co jest ta jaski...mam!
Ala znalazla dźwignię, otwierające ukryte przejście. Alicja już zamierzala ją nacisnąć, jednak Marta musiala jej powiedzieć
kilka odstraszających slów, aby ją zniechęcić:
-Wiesz...tam pewnie są duchy, które opętują ludzi...
-Nie bylaś?! Nie wiesz! Mi się wydaję, że to przejście pomiędzy naszym światem a ich.
-Co? To w ogóle tu nie powinnyśmy wchodzić. Tu pewnie jest pelno zlych osób.
Gdy otwórzyła ukrytą bramę Marta się zasłoniła rękami, bo myślałą, że ktoś tam stoi.
-Nie marudź tylko idź!-pogonila Martę.
Znalazly się w lesie.Marcie już nie zależalo na odwadze czy na czym tam. Chciala wrócić do domu, do szkoly...
gdzie kolwiek byle nie tu.
Dziewczyny nie rozmawialy tylko oglądaly się na wszystkie strony. Przypatrywaly się terenom i zdziwilo ich to, że
ten świat wygląda identycznie jak ten na ziemi.
-Gdzie jesteśmy?-obudzila się Tarianna.
-Alicja uważa, że w Innym Świecie...
-A czego tu szukacie?- odpowiedziala zaskoczona wróżka.
-A nie wiem, spytaj się jej.
Wróżka przyleciala do Ali i zachwilę wrócila z informacją, że szukają przygód...
-Co? Ja nie jestem rzadną poszukiwaczką przygód tylko czarodziejką!-oburzyla się Marta.
-Brawo! Pierwszy raz wiesz kim jesteś!
Marta jednak tego nie skomentowala. Szly dalej, nie rozmawiając. Jednak dlugo nie wytrzymala, więc rzekla:
-Może się zatrzymamy? Bolą mnie nogi...-spytala.
-No...masz rację. To ty tu poczekaj, ja coś jeszcze tam zerknę za krzakami-odrzekla Alicja-chyba coś tam zauważylam.
Marta usiadla sobie na pobliskim kamieniu. Zwykly podmuch wiartu tak ją wystraszyl, że omal co nie spadła.
-Co ty robisz? To tylko wiatr-powiedziała wróżka.
-Wiem!
-To czego spa...
Nie dokończyła, bo usłyszała krzyk.
-To glos Alicji! Pomóż jej szybko, coś się jej pewnie stalo!-krzyczala wróżka.
Marta zamiast ją szybko ratować, chciała uciec z lasu. Wróżka na to jej nie pozwoliła i zastraszyła ją śmiercią.
Na tą myśl zrobiło się jej jeszcze gorzej. Zbliżala się otrożnie i powoli w miejscie gdzie slyszala krzyk.
-Co ty robisz?! Pośpiesz się!
Gdy w końcu dotarly do tego miejsca po Ali został tylko plecak.
-Coś ty narobila?! Teraz idź i jej szukaj!
-Co? Ja?-zdziwila się Marta.
-A kto inny może ją uratować jak nie ty?
-Ale ja sobie nie poradzę...
-Nie gadaj tyle, tylko ją szukaj!-poganiała ją wróżka.
Marta zaczęla jej szukać, bo się bala, że zaraz Tarianna wybuchnie i powie co o niej myśli. Zaczęly biegnąć, bo
spacerem odnalezienie jej raczej by bylo nie możliwe.
-Ja polecę wyżej i ci powiem co widzę-odpowiedziala wróżka, która jak spowrotem przyleciala poinformowala ją o miasteczku.
Gdy się zbliżyły do niego, uświadomila sobie, że ten świat jest dziwny. Tego miasta pilnowalo dwóch strażników z
mieczami. Wioska byla otoczona murem.
-Co to za starożytność?!-pomyślała.
Gdy byli już calkiem blisko tej wioski, Marta powiedziala do Tarianny, aby się gdzieś schowala, więc wskoczyła do kieszeni.
Gdy przechodzila obok strażników, to zaslonili jej drogę.
-A sierotka tu czego? Schronienia?
-Nie! Ja szukam mojej koleżanki...eee...czy wchodzil tu ktoś nie dawno?
-Tak, ale to nie twoja sprawa kto.
-Aha...a czy mogę wejść i poszukać koleżanki?
-Tak, ale jeszcze jedno. Skąd masz taki dziwny strój?
Dopiero teraz zobaczyla, że ludzie tutaj mają inne stroje niż te na Ziemi.
-Kupiłam sobie! A co nie można?-zirytowała się.
Przepuścili ją i weszła. Miasteczko bylo przepelnione ludźmi. Wszyscy się gdzieś spieszyli, ale znaleźli trochę czasu,
by spojrzeć na ubranie Marty. Dziewczyna czula się okropnie gdy wszyscy się na nią tak gapili, ale mimo wszystko nie bala się
w tym tłoku. Pobiegla do końca tej wiochy, gdyż było mniej osób.
Odpoczęla sobie i wlaśnie wtedy zobaczyla dwóch rycerzy, którzy wieźli skrzynię. Wychodzili oni z domu i szli na następną uliczkę. Marta pomyślala,
że to muszą być ci, którzy porwali Alę, więc zaczęla ich śledzić. Wojownicy ciągle gdzieś krążyli i Martę przestało już to bawić, więc krzyknęla do nich:
-Stójcie!
Natychmiast się zatrzymali i się odwrocili, ale nie przestraszyli się widoku nastolatki.
-Następna Ziemianka, świetnie, król się ucieszy.
Zaczęli iść do Marty, która zrozumiała, że to byl okropnie nie mądrych ruch. Postanowiła jednak nie uciekać, bo wyglądali
oni na łamagów. Tarianna postanowiła się ukazać i gdy ją zobaczyli to stanęli. Gapili się tak na siebie, ale w końcu Tarianna nie wytrzymala:
-Będzie się tutaj coś dziać?
-Eeee...jasne. Co macie w tej skrzyni?!-spytala Marta.
-Przesylkę dla króla-odpowiedzial jeden z nich.
-A dokladnie co?
-To już nie twoja sprawa, idź do domu!
-To ja się na silę dowiem! SENSY!
Ale rycerze zrobili unik. Wyjęli miecze i biegli w stronę Marty. Marta natychmiast wzięla metalowy kij, leżący kolo niej i zaczęla się nim bronić.
Na szczęście rycerze nie byli zbytnio dobrzy w walce na miecze, więc nie sprawili jej trudności z obronieniem się. Tarianna ciągle krzyczala, aby uważala.
Gdy udalo jej się odepchnąć ich, użyla zaklęcia ognia. Trafila w nich i z krzykiem pobiegli do studni.
-Brawo! Udalo ci się-krzyczala wróżka.
-Dzięki! Ale tu chodzilo o Alę. Ona też mnie uratowała, to i ja ją muszę.
Podbiegla do skrzyni. Kijem, którym walczyla, rozwalila klódkę. Gdy ją otworzyla, ujrzala związaną Alę.
-Spokojnie, zaraz cię stąd wyciągnę.
Odkleila jej taśme blokującą usta, a potem odwiązywala resztę sznurków.
-Jej Marta, dzięki. Gdyby nie ty byloby już po mnie...
-Od czego ma się przyjaciólki.
Gdy w końcu rozwiązala wszystkie sznury, a trwało to długo, zaczęly biegnąć w kierunku wyjścia. Marta nadal trzymala kij. Gdy już mieli wyjść z
miasta, drogę zablokowali im strażnicy. Obok stalo związanych przypalonych rycerzy. Wyglądali jakby szykowali się do ataku.
Ala wzięla kij trzymany przez Marte i także ustawiła go w kierunku ataku.
-Eee...może wyjdźmy na zewnątrz, bo zginą nie winni ludzie...-powiedziala Marta.
-Nie ma po co czarodziejko. Gdy oni zaczęli uciekać z miasta od razu zorientowalem się, że są slugami króla-wskazal na tamtych.
-Eee? Nie rozumiem...
-Proszę nam to wajaśnić-dopowiedziala Ala.
-Nie martwcie się, oni zostaną aresztowani. Możecie wracać do domu.
Jednak nadal Marta i Alicja nic z tego nie rozumialy. Wyszly z miasta, mijając bardzo przystojnego mężczyznę. Marta odwróciła się
i się przyglądała mu dopuki nie zgubiła go z oczu.
-Kogo tak pożerasz wzrokiem?-spytała Ala.
-Co? A tak sobie patrze na miasto! Nie można?
-Myślę, że podoba ci się tamten przystojny mężczyzna.
-Ależ skąd! On pewnie jest jakimś poważnym człowiekiem!
-Marto nie musisz kłamać. Przecież wiadomo, że się w nim zakochałaś-dodała wróżka.
-Nie, nie, nie!
Jednak łatwo bylo rozpoznać, że Marcie się on bardzo podobał. Była okropnie czerwona, a Ala i Tarianna się śmiały.
-Pamiętasz drogę do tego przejścia na Ziemię?-spytala Marta, aby zmienić temat.
-Nie! A ty?!-przerazila się Ala.
-Nie...to co teraz zrobimy?-spojrzyaly na siebie.
-Nie martwcie się, ja znam drogę-powiedziała Tarianna.
Dziewczyny odetchnely z ulgą i szly za wróżką. Nie chcialo im się tutaj rozmawiać tylko myślały nad dzisiejszym dniem. Wróżka dokladnie musiala im pokazać, co
trzeba zrobić, ale otworzyć ukryte przejście. Alicja przycisnęla kamień i ukazalo się przejście. Dopiero gdy wyszly z jaskini odpocznęly
sobie na lawce i zaczęly rozmawiać:
-Po co wlaściwie cię porwali?-zaczęla Marta.
-Nie wiem, ale to bylo straszne! Nie moglam się w ogóle bronić. Ale wiesz! Nie spodziewalam się, że mnie uratujesz. No...ty
-Powiedz to, nie obraże się.
-No bo ty się boisz i ja myślalam sobie, że ty będziesz się bała mnie uratować i sobie pójdziesz zostawiając mnie...
-Tak...ale jakoś tym razem się nie bałam i bardzo chcialam cię uratować. Przyznam, że na początku mialam stracha, ale nie chcialam
cię stracić! Jesteś moją przyjaciólką. Powinnyśmy sobie pomagać!
-Tak...
Przestaly rozmawiać tylko oglądaly co się dzieje w miasteczku. Nagle Tarianna zaczęla się dziwnie zachowywać.
-Co ci się stalo?-spytala Marta.
Ale wróżka nie odpowiedziala. Latala to tu, to tam. Marta wstala i podeszla do niej. Wróżka zaczęla mówić.
-Czarodziejko Marto, dzisiaj pokazalaś swoją wierność wobec przyjaciólki. Ale co najważniejsze swoją odwagę. Otrzymasz Pierścień,
który zablokuje twój strach.
Marta i Ala patrzyly się na nią. Koło wróżki zaczęlo świecić bardzo jasne światlo, jak to bylo z Księgą Magii. Po chwili ukazał
się pierścionek.
-O to Rubinowy Pierścień Odwagi. Zalóż go czarodziejko.
Dziewczyna wzięla go i wsadzila na swój palec. Poczula moc, która naplynela do jej ciala.
-Jaki on piękny!-zachwycila się Alicja.
-No...Dominika będzie mi zazdrościć...
-To nie ma być blyskotek tylko przedmiot, który ma ci pomóc w walce!-upomniala wróżka.
-Ale to nie znaczy, że nie mogę się nim zachwycać!
-Daj mi go przymieżyć!-powiedziala Ala.
-Slyszalaś co powiedziala Tarianna? Nie wolno ci!
Ale dziewczyna nie sluchala i rzucila się na nią. Marta zaczęla uciekać ze Wzgórza. W końcu się uspokoily i poszly do swoich
domów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
_Monrose_13
Mistrzunio
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 567
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Zielonej Góry
|
Wysłany: Wto 15:13, 24 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Fajne opowiadanie, ale to z pierścionkiem jest z mojego opowiadania !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zelda
Moderator
Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 21:35, 24 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Akurat wyszło, że pierw ma być pierścien : P Potem ma zdobyć jeszcze amulet, branzoletke, kolczyki i coś tam jeszcze wymyślę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eyris
Czarny administrator
Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z tąd
|
Wysłany: Czw 17:58, 26 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Mi tu forum nie diałało a tu robi się coraz ciekawiej...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
_Monrose_13
Mistrzunio
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 567
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Zielonej Góry
|
Wysłany: Pią 9:48, 27 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Oczywiście że robi się coraz ciekawiej bo jest coraz więcej postów ! I rozdziałów opowiadań !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zelda
Moderator
Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 14:57, 13 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Rozdział ósmy "Przeprowadzka"
Marta właśnie wróciła do domu. Nadchodziła godzina 19:30 i miały rozpocząć się wiadomości.
-Cześć mamo, cześć tato!
-Cześć. Nie było cię u Ali. Gdzie byłaś?-spytała pani Carya.
-Eee...nudziło nam się i poszłyśmy na spacer.
-Na Mroczne Wzgórze zapewne.
-Skąd wiedziałaś?!-zdenerwowała się Marta.
-Później o tym porozmawiacie. Pozpoczęły się już wiadomości-powiedział tata Marty.
Wszscy spojrzeli na telewizor. Na początku były informacje na temat polityki. Jednak potem była zaskakująca
informacja:
-Kilka dni temu, przy Mrocznym Wzgórzu doszło do bardzo dziwnego zdarzenia. Młoda dziewczyna została zaatakowana przez meżczyznę.
Najdziwniejsze jest jednak w tym, że z dziewczyny później wydobył się ogień, który zranił mężczyznę. Czyżby była czarodziejką?
Narazie nie znamy nazwisk tych osób, ale już trwa śledztwo nad tą sprawą.
Potem ukazał się film z tego wydarzenia robiony amatorską kamerą. Widać było na nim jak mężczyzna z Innego Świata ciągnie Martę.
Zaraz potem przybiega następna dziewczyna, która się na niego rzuca, a potem widać było ogień. Na nieszczęście byla pokazana także Tarianna.
-Wiadomość z ostatniej chwili, mężczyzna został właśnie złapany. Twierdzi, że nazywa się Borykson.
Powtarza ciągle, że musi dorwać czarodziejkę, ale niestety nie wie, gdzie się ona znajduje. Mówiła Anna Królik.
Wszscy spojrzeli na siebie i nie wiedzili co powiedzieć. Nawet taka wróżka, co zawsze wiedziałą co robić, teraz siedzi cicho.
Marta już zamierzała iść do swojego pokoju, ale mama jej nie pozwoliła.
-Gdzie idziesz!? To nie może wyjść najaw! Ten...eee...Borykson wie jak się nazywasz?
-Chyba nie... Ale co tu mówić! Was nie widzieli tylko mnie, więc co to za problem dla was?
-Słuchaj! Wiedzieliśmy, że będziesz mieć mnóstwo kłopotów przez bycie czarodziejką! Dlatego właśnie tak bardzo nie chceliśmy,
abyś nią została. Może...
-Przepraszam, ale ktoś puka do drzwi-odezwała się Tarianna.
Wszyscy zamarali. Już wiedzieli. Pan Carya poszedł otworzyć drzwi. Na szczęscie to była tylko Ala. Wpuścił ją i zaraz zaczęła mówić.
-Słuchajcie! Ogłądaliście wiadomośći?
-Tak!-odrzekli wszyscy razem.
-To już wiecie?! Co zamierzacie zrobić?-zwróciła się do pana Carya
-Eee...zastanawiamy się jeszcze...
-Zastanawiacie?! Tu trzeba działać natychmiast! Ja też tam byłam, więc będę mieć kłopoty. Mój plan jest taki: ja z Martą i z Tarianną powinnyśmy uciekać
jak najszybciej z miasta!
-Czekaj, czekaj!-odpowiedziała wróżka-w tym mieście jest jedyne przejście prowadzące do Innego Świata, więc i tak będziemy
tu musiały wracać.
-To co proponujesz?
-A może tu zostaniecie? Na pytania dziennikarzy będziemy odpowiadać przecząco...-spytał pan Carya.
-NIE! Mają film, na którym nas widać i bez trudu nas rozpoznają! Macie inny pomysł?-spytała wróżka.
-Może po prostu ich zabijemy?-spytała żartobliwie Marta.
-NIE! Wtedy wsadzą nas wszystkich do więzienia. A po za tym nie wolno zabijać niewinnych ludzi!
-W takim razie ty coś wymyśl, bo ty jako jedyna nie masz żadnego pomysłu!
-Ja...co...uh...no...więć pomyślałam, że moglibyśmy zamieszkać...eee...na jakiś czas w Innym Świecie...na jakieś dwa...la...miesiące!
-Co? Mamy tam mieszkać?! Ja...-zaprzeczyła Marta.
-Uspokój się! To dobry pomysł. Tarianna jest genialna! Tam nie będą nas szukać. To ty Marta się spakuj i zaraz się spotkamy na moim podwórku.
-Dobrze.
Marta pobiegła do swojego pokoju. Z szafki zabrała kilka ubrań na zmianę. Na sam wierzch wsadziła Księge Zaklęć. Gdy zeszła Pani Carya
przygotowała dla niej kanapki. Pożegnała się z rodzicami i wyszła na dwór gdzie czekała już na nią Ala.
-Szybko!-pogoniła ją.
Dziewczyny biegły jak najszybciej, ale z ciężkimi plecakami nie było to łatwe. Gdy już miały wejść na Wzgórze zatrzymał je policjant. Tarianna od razu się schowała w krzakach.
-Dzieńdobry, wiecie, że wchodzenie na tą górę jest zakazane?
-Eee...tak...-odpowiedziała nieśmiało Marta.
-No więc, po co dwie młode dziewczynki mają tam wchodzić? Jeszcze później odszkodowanie będziecie chciały jeśli wam coś się stanie!
Idzcie stąd albo zadzwonie po waszych rodziców.
-Nam się spieszy, wybacz panie władzo. Marta teraz!
-SENSY!-krzyknęła Marta.
Policjant nie zdążył zareagować i położył się na ziemi. Dziewczyny przybiły sobie piątkę i wchodziły na górę. Przeszły przez jaskinie i znalazły się
w Innym Świecie.
-Dobra, to teraz można już zwolnić-wysapała Marta.
-No nareście-ucieszyła się Ala-A tak właściwie gdzie pójdziemy?
-Do tamtej wioski gdzie wtedy byłyśmy?
-Dziewczyny...chyba nie pora na odpoczynek-Tarianna wskazała na żołnierzy idących w ich stronę. Byli jeszcze całkiem daleko.
-Chyba się ich nie boisz, co Tarianno?-zadrwiła Marta.
-Co? Oczywiście, że nie!-zarumieniła się.
-No to my ich rozwalimy z wielką chęcią-powiedziała Ala.
Żołnierze byli coraz bliżej. Dziewczyny już były przygotowane, czekały tylko na atak wroga. Trwało to dla nich okropnie długo
zanim oni nie podeszli.
-Kim jesteście?!-krzyknęła Ala gotów do walki.
-My? A kim wy jesteście? Chyba nie myślicie, że takie dziewuszki jak wy nas zabiją-zaśmiali się.
-Nie wiesz, że mężczyżni jako pierwszy się przedstawiają?!-dołączyła do rozmowy Marta.
-Ooo, to takie są maniery. Jednak chyba to jakieś nie porozumienie, bo wy musiałyście nas pomylić z żołnierzami z zamku-znów się zaśmiali.
-Jak to? O co tutaj chodzi?-spytała Marta.
-Powiemy wam, wtedy kiedy wy się przedstawicie, widać, że nie tryskacie rozumem w odgadywaniu-kolejny śmiech przeszedł.
Dziewczyny wymieniły porozumiewawcze spojrzenie.
-Dobra, ale później macie powiedzieć kim jesteście! Ja jestem Alicja Rejska, Ziemianka.
-A ja Marta Carya i niektórzy znają mnie jako czarodziejke...i też jestem z Ziemi. Dobra, to teraz wasza kolej.
Na słowo czarodziejka przez żołnierzy przeszedł dreszcz.
-Eheheh...przepraszamy bardzo...ale raczej jesteśmy po tej samej stronie...bo jak widzicie przebraliśmy się w stroje żołnierzy króla
Zinzata, aby śpiegować ich.
-A gdzie zamierzacie pójść?-spytała Tarianna, której wcześniej odebrało mowę.
-Do wioski Darlana, to tutaj nie daleko...
-A możemy pójść z wami?
-Jasne.
Wszyscy z żołnierzy byli bardzo poważni albo skrępowani rozmową. Najwidoczniej dziewczyny ich onieśmieliły. Gdy doszli do wioski
spotkały innych strażników niż wtedy gdy były tu pierwszy raz. Wtedy dziewczyny nie miały zbytnio czasu na zwiedzanie miasta, więc teraz postanowiły to nadrobić.
-Nie możecie. Musicie pierw znaleźć osobę, która was ugości. Chyba nie zamierzacie spać na dworze?
-Hehe...jasne, że nie. My tylko tak-szturchneła Ala Martę.
Nagle do Marty podszedł wysoki mężczyzna i dotknął jej ramienia. Dziewczyna podskoczyła ze strachu.
-Ty zboczeńcu!
Chciała go uderzyć w twarz, ale ten zatrzymał jej rękę.
-Spokojnie, nie chce ci zrobić krzywdy...panienko. Chciałem się tylko zapytać czy przyjdziesz na zebranie. Skoro już tu jesteś czarodziejko
to powinnaś, więc chodź.
-Chwileczkę, a co to za zebranie?-spytała Marta.
-W sprawach wojny z Zinzatem, chodź za mną.
Dziewczyny poszły za nim. Zaprowadził je do najbardziej środkowego miejsca w wiosce. Przed nimi stał budynek, który różnił się
od pozostałych. Był wyższy i byl specjalnie zrobiony do obrony wioski. Gdy już mieli wejść do środka zauważył, że wchodzi do
niego Ala.
-A panienka dokąd? Tu mogą wchodzić tylko rycerze.
-Ja jestem z Martą! Proszę mnie wpuścić!-oburzyła się Ala.
-Skoro mówisz...to wejdź.
-To ja polecę poszukać dla was jakiegoś domu-powiedziała Tarianna i odleciałą.
Ala weszła szybko za nim jeszcze by się rozmyślił. Mężczyzna kazał im wejść w drzwi po prawej. Za nimi byli już wszyscy rycerze, mający
przyjść na to zebranie. Było wśród nich kilku, których spotkały w drodze do wioski. Był także ten który bardzo spodobał się Marcie. Dziewczyny
usiadły przy stole.
-Witajcie, dziś do naszej wioski przyszła czarodziejka. Powiajcie ją!
Rozległy się rozmowy po całej sali. Marcie zrobiło sie okropnie głupio, że stała się nagle taka ważna. Zarumieniła się.
-Przecież to tylko legenda, to nie możliwe, żeby taka dziewczyna była wybranką.
-Ej! Uważaj na słowa!-wkurzyła sie Marta.
-Uspokójcie się. To nie pora na kłótnie. Przyśliszmy tu aby omówić pewnie sprawy. Teraz gdy jest z nami czarodziejka...a może
przestawiłabyś się?
-A jasne...eheh...jestem Marta.
-Dobrze Marto. Czy dołączysz do nas i będziesz walczyć z nami przeciwko królowi Zinzatowi?
-Jasne. Właśnie po to tu jestem.
-Ja też się dołączam-powiedziała Ala.
Wszystkie oczy teraz popatrzyły na nią. Najwidoczniej się zdziwili.
-A kim ty właściwie jesteś? Slużącą Marty?
-Tak właściwie, to tobie bardziej przydała by się slużąca. Spójrz jak wyglądasz, cały się ubrudziłeś.
-Dosyć! I właśnie dlatego nasza wioska przegrywa. Nie umiemy się trzymać razem. Ciągle tylko sobie przeszkadzacie i sami chcecie
być najlepsi. To do niczego nie prowadzi! Przestańcie z siebie kpić i zacznijcie współpracować, do jasnej cholery.
-Jak mamy być mili dla jakiś małolatów...dziewczynek, których pewnie rodzice nie nauczyli liczyć do 10.
-Zamknij się albo tego pożałujesz-okropnie zezłościła się Marta.
-A co niby możesz mi zrobić, dziewczynko?
-Uspokój się Marto, to naprwdę do niczego nie prowadzi!-powiedziała Ala.
-A twoja koleżanka, to najbardziej tchórzliwa osoba jaką widziałem na świecie.
-Coś ty powiedział? Nie daruję ci tego.
Alicja natychmiast wstała z krzesła. Przywódca krzyczał, żeby się uspokoili. Tamten też wstał. Reszta osób rzuciło sie na nich, aby
nie doszło do krwawej bójki. Wyrzucili go z pokoju, aby już więcej nie przeszkadzał pozostałym w trakcie zebrania. Gdy już się
wszystko uspokoiło ponownie wódz przemówił.
-Jeśli jeszcze ktoś jest co nie chce tu być ze względu na nasze miłe towarzyszki to niech opuści salę.
Nikt się nie odezwał i nikt się nie ruszył, więc mówił dalej.
-Teraz gdy mamy ciebie, czarodziejko, nasze szanse na pokonanie króla Zinzata są o wiele większe. Niestety my mamy o wiele mniej
ludzi od niego. Potrzebna będzie dobra strategia. I właśnie po to tu przyszliście. Jakieś propozycje?
Trwała chwila ciszy. Marta ciągle patrzyła się w chłopaka, który jej się podobał, ale on nawet na nią nie spojrzał.
-Zamek ma dwa wejścia. Możemy się podzielić i na początku zaatakujemy jedno z nich. Napewno cała ich armia zacznie atakować
nas i drugie wejście pozostanie wolne, dla nas.
-Tylko głupki dali by się na to nabrać. Może jakiś lepszy pomysł?
-Udać, że zginęliśmy. Pomyślą, że wygrali, a wtedy my zaatakujemy ich z zaskoczenia.
-Tylko tchórze tak robią.
-Możemy zrobić nowy rodzaj broni. Mam już jego plany i napewno będzie bardzo skuteczny.
-Ale...to będzie długo trwało?
-My mu pomożemy. Z pomocą magii szybko pójdzie-powiedziała Ala, szturchając Martę.
-Takk, oczywiście.
-Skoro tak mówicie.
-No to postanowione. Z nowym rodzajem broni napewno zaskoczymy króla Zinzata i go pokonamy. Mam tylko nadzieję, że rzeczywiście
ta broń będzie skuteczna, Edwardzie.
"A więc tak ma na imię-pomyślała Marta-piękne imię.
-Idzcie już.
Na końcu wyszły dziewczyny, na które czekała już Tarianna.
-Co tak długo?
-Znalazłaś nam jakiś dom?-Marta znieważyła pytanie wróżki.
-Tak, jest bardzo ładny.
-To zaprowadź nas.
Wróżka wskazała im drogę.
-Alu, dlaczego się zgodziłaś na pracę przy tej nowej broni?
-Żebyś się mogła bliżej poznać z Edwardem-uśmiechnęła się.
-Że co? Chyba nie chcesz mówić, że to ma być ranka?!
-No jasne, że nie...hihihi.
-Jakbyś chciała wiedzieć, to on mi wcale się nie podoba!
-No to niby na kogo tak się ciagle patrzyłas?
-Eee...nieważne.
Zamknęły temat, bo stały już przy drzwiach. Rzeczywiście dom był naprawdę bardzo ładny. Zapukały w drzwi i po chwili znalazła się
w nich dziewczyna z długimi blond włosami. Miała na oko 17 lat.
-Witam, zapewne Marta i jej koleżanka Ala. Wejdźcie proszę.
W domu było bardzo przytulnie. Składał się z dwóch pokoi, kuchni i łazienki. Nie było nikogo oprócz nich.
-Mieszkasz tu sama?-spytała Marta.
-Tak, przynajmiej do czasu gdy nie zginęli moi rodzice...
-Przykro mi-Marcie zrobiło się głupio, że zadała takie pytanie.
-Nie trzeba, już się przyzwyczaiłam. Po za tym mam zamiar ich pomścić.
-Sama?-zdziwiła się Ala.
-Gdyby nadarzyła się okazja, to nawet sama bym stanęła do walki z wrogiem. Tylko chęć zemsty trzyma mnie przy życiu!
-A jak się nazywasz?-spytała się Marta.
-Przepraszam...jestem Rydia.
-A możemy już iść spać? Jestem okropnie seeeeeeeeeenna-ziewnęła Marta.
-Jasne, ten pokój jest dla was.
Wskazała na pokój z dwoma łóżkami. Było w nich bardzo schludnie.
-Dzięki, dobranoc.
Dziewczyny rzuciły się na łóżko i zanurzyły się w głebokim śnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eyris
Czarny administrator
Dołączył: 06 Sty 2007
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z tąd
|
Wysłany: Nie 18:31, 19 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Ładnie zakończyłaś tę część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
_Monrose_13
Mistrzunio
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 567
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Zielonej Góry
|
Wysłany: Pon 11:25, 20 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Super ! Dopiero teraz przeczytałam ten rozdział .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Flower Power phpBB theme by Flowers Online.
|
|